-A A +A

W Światowym Dniu Tarczycy - bardzo dobre wiadomości dla pacjentów z mikrorakiem tarczycy

Badania naukowe prowadzone przez specjalistów z Kliniki Endokrynologii Świętokrzyskiego Centrum Onkologii wytyczają nowe ścieżki w diagnostyce i leczeniu raka tarczycy. Praca doktora Artura Kuchareczko, przygotowana pod kierunkiem profesor Aldony Kowalskiej została uznana za najlepsze doniesienie naukowe Kongresu Polskich Towarzystw Naukowych „Wokół raka tarczycy”.

Praca lek. med. Artura Kuchareczko – młodszego asystenta w Klinice Endokrynologii ŚCO dotyczyła diagnostyki współwystępowania mutacji BRAFV600E i promotora TERT w mikrorakach tarczycy. Współautorami pracy są: dr n.med. Janusz Kopczyński, dr hab. med. Artur Kowalik, Kinga Hińcza – Nowak, dr n.med. Agnieszka Walczyk, dr n.med. Iwona Pałyga, dr n.med. Tomasz Trybek, dr n. med. Monika Szymonek, dr n. med. Danuta Gąsior-Perczak, Klaudia Gadawska – Juszczyk, Estera Mikina, Izabela Płachta, Agnieszka Suligowska, Agnieszka Płusa, Magdalena Chrapek, Tomasz Łopatyński, prof. dr hab. Stanisław Góźdź, dr hab.n. med. Aldona Kowalska.

Badania prowadzone były na grupie blisko 500 pacjentów z rozpoznanym pooperacyjnie mikrorakiem brodawkowatym tarczycy, aktywnie monitorowanych w Klinice Endokrynologii ŚCO w latach 2001-2020, z ustalonym statusem mutacji BRAFV600E i promotora TERT. – Moje zadanie polegało na zebraniu danych uzyskanych z badań genetycznych naszych pacjentów, przeanalizowaniu tych wyników, przyjrzeniu się, jak ci pacjenci byli prowadzeni, jaki był przebieg ich choroby, czy udało się uzyskać trwałe wyleczenie, czy też mieli gorsze rokowanie w porównaniu z pacjentami bez tych mutacji współistniejących. Nasze obserwacje odnosiliśmy do doniesień i publikacji europejskich i amerykańskich towarzystw endokrynologicznych – mówi dr Artur Kuchareczko. Wyniki badań naukowych specjalistów z ŚCO okazały się przełomowe dla diagnostyki i leczenia pacjentów z mikrorakiem  brodawkowatym tarczycy.

Komitet naukowy Kongresu, który odbył się w dniach 6-7 maja w Gliwicach, ocenił tę pracę bardzo wysoko, uznając, że jest ciekawa nie tylko z naukowego punktu widzenia, ale również pozwoli na ustalanie prawidłowych algorytmów postępowania w mikroraku tarczycy. Zespół Kliniki Endokrynologii ŚCO zaprezentował łącznie na tym kongresie 11 prac, stanowiąc najliczniejszy skład naukowy z jednego ośrodka.

Korzyści dla ochrony zdrowia…

– W naszych badaniach wykazaliśmy, że współwystępowanie mutacji BRAFV600E i promotora TERT nie wpływa na przebieg kliniczny mikroraka brodawkowatego  tarczycy. Jest to bardzo istotne doniesienie, ponieważ trwały dyskusje, czy powinniśmy w mikrorakach te dwie mutacje sprawdzać  – wyjaśnia dr hab. n. med. Aldona Kowalska, prof. UJK, specjalista endokrynologii i medycyny nuklearnej, kierownik Kliniki Endokrynologii ŚCO.

W zaleceniach ESMO (Europejskiego Towarzystwa Onkologicznego) współwystępowanie mutacji BRAFV600E i promotora TERT było traktowane jako cecha złego rokowania i wysokiego ryzyka złego przebiegu klinicznego raka tarczycy. ESMO nie zróżnicowało w swoich wytycznych pacjentów z mikrorakiem i z większymi wielkościami raka, co narzucało konieczność sprawdzania statusu molekularnego we wszystkich przypadkach raka tarczycy a u osób ze stwierdzonymi mutacjami - agresywniejsze formy terapii.

Badania przeprowadzone przez doktora Artura Kuchareczko i specjalistów z Kliniki Endokrynologii ŚCO, wskazujące, że występowanie tych mutacji genetycznych nie ma znaczenia w rokowaniach i przebiegu mikoraków tarczycy, zwolniły lekarzy w całej Polsce z konieczności wykonywania badań molekularnych u tej grupy pacjentów, co pozwoli znacznie ograniczyć koszty diagnostyczne. I co najważniejsze, nie będzie już konieczności prowadzenia bardziej agresywnego leczenia u chorych, którzy tego nie wymagają.

…i dla pacjentów

Na pracy naukowej endokrynologów  ŚCO skorzystają przede wszystkim pacjenci. - Nasze badanie pokazało, że owszem, w rakach o większych rozmiarach te mutacje mają znaczenie, natomiast w mikrorakach już nie i dlatego nie można z powodu samego występowania obu mutacji kwalifikować pacjenta z mikrorakiem czyli nowotworem o bardzo łagodnym przebiegu do grupy wysokiego ryzyka. Zatem wykazaliśmy, że wcale nie trzeba chorych z mikrorakiem i mutacjami genetycznymi tak agresywnie leczyć, ponieważ u nich choroba przebiega tak samo łagodnie, jak u tych, którzy tych mutacji nie mają – tłumaczy profesor Aldona Kowalska.

Coraz więcej raków tarczycy wskutek coraz lepszej diagnostyki

Rak tarczycy jest coraz częściej rozpoznawanym nowotworem złośliwym. W Klinice Endokrynologii ŚCO rocznie leczonych jest około 150 pacjentów z nowo rozpoznanym rakiem tarczycy. Obecnie pod opieką kliniki jest już ponad 3,5 tys. pacjentów z tym nowotworem.

Mikroraki tarczycy stanowią obecnie blisko 50 proc. wszystkich rozpoznanych raków tarczycy w Polsce. Wiąże się to nie tyle ze wzrostem zachorowań, ile ze wzrostem rozpoznań w wyniku coraz lepszej diagnostyki, coraz szerszego dostępu do badań ultrasonograficznych, lepszej rozdzielczości aparatury, uwidaczniającej już 3-4 milimetrowe zmiany, większego dostępu do biopsji.  Coraz częściej rozpoznawane są małe ogniska raka tarczycy, które w wielu przypadkach mogłyby nigdy nie dać o sobie znać, gdyby nie nasza dociekliwość diagnostyczna. - Dlatego wraz z rozpoznawaniem coraz mniejszych ognisk, powinna zmieniać się strategia leczenia tego nowotworu – uważają endokrynolodzy z ŚCO.

Personalizacja leczenia raka tarczycy

Na świecie są już koncepcje, żeby pewnych pacjentów z mikrorakiem obserwować, nie poddając żadnej formie terapii i dopiero wówczas, gdy guz zacznie się powiększać lub pojawią się przerzuty do węzłów szyjnych, które nie pogarszają rokowania, decydować się na operację. - Do tego również zmierzamy – mówi profesor Aldona Kowalska. - Na razie jesteśmy w Polsce na takim etapie, że nie musimy usuwać całej tarczycy w przypadku rozpoznania mikroraka czyli guza brodawkowatego wielkości do 1 cm. Jeżeli ocenimy wstępnie, że ognisko jest niewielkie, zlokalizowane tylko w jednym płacie tarczycy, nie ma zmian w drugim płacie i węzłach chłonnych, możemy ograniczyć operację do połowy tarczycy a także nie leczyć pacjenta jodem radioaktywnym. To już znalazło w Polsce akceptację i coraz więcej chorych jest leczonych mniej agresywnie, z dostosowaniem sposobu leczenia do ciężkości problemu. Dla części chorych oznacza to mniejsze ryzyko powikłań w postaci uszkodzenia przytarczyc czy nerwów krtaniowych podczas usuwania tarczycy oraz brak konieczności suplementacji hormonem tarczycy. Jest to dla nich szansa na normalne życie – precyzuje profesor Aldona Kowalska.

Klinika Endokrynologii ŚCO już od kilku lat, w oparciu o swoje badania i publikacje naukowe, ogranicza agresywność terapii, odstępując od leczenia jodem radioaktywnym pacjentów o dobrym rokowaniu, dysponując dowodami, że nieleczenie jodem radioaktywnym nie pogarsza tak doskonałego rokowania związanego z niską agresywnością choroby i wczesnym rozpoznaniem. Obecnie, po Kongresie Polskich Towarzystw Naukowych, w którego komitecie naukowym zasiadała profesor Aldona Kowalska, opublikowane są już nowe rekomendacje, wzbogacone o nowe elementy wiedzy i modyfikujące terapię, dostosowując ją do ciężkości choroby.

Terapią oswoić lęk chorego

Jak zauważają endokrynolodzy, dostosowanie terapii do ciężkości choroby ma ogromny wpływ również na jakość życia chorego z rakiem tarczycy, ponieważ poziom lęku i strachu przed chorobą w tej grupie pacjentów jest nieproporcjonalnie wielki w stosunku do rzeczywistego zagrożenia. - Mikrorak tarczycy jest nowotworem bardzo dobrze rokującym, ale z ankiet od pacjentów wynika, że oni wcale nie są odporni psychicznie na tę wiadomość i nie potrafią zróżnicować, że rak rakowi nierówny. Dla nich rak to rak, więc musimy poświęcić więcej czasu na rozmowy i tłumaczenia, żeby ich uspokajać – tłumaczy profesor Aldona Kowalska. Na stan psychiczny pacjenta i jego nastawienie do choroby wpływ ma nawet częstotliwość zlecanych badań i wizyt kontrolnych. Dlatego chorzy z mikrorakiem otrzymują w Klinice Endokrynologii ŚCO już na wstępie optymalne leczenie, którego efekt jest oceniany po roku. Następnie pacjenci są monitorowani w zależności od tego, jak odpowiedzieli na leczenie. U chorych z dobrą odpowiedzią, u których ryzyko złego przebiegu choroby jest bardzo niewielkie, kontrole są rzadsze (raz w roku), a bezpośrednią opiekę sprawuje nad nimi lekarz endokrynolog w terenie, który modyfikuje dawkę tyroksyny. - Chodzi o to, żeby pacjent był dopilnowany, a nie nadmiernie nękany ciągłymi kontrolami – wyjaśnia profesor Aldona Kowalska.

Endokrynolodzy spodziewają się, że lawina nadrozpoznawalności raka tarczycy będzie rosła i będzie coraz więcej nowych przypadków. - I właśnie w dobie tej nadrozpoznawalności maleńkich zmian bardzo ważne jest, żeby dostosowywać zakres leczenia do agresywności choroby. Taka postawa pozwoli poprawić komfort życia pacjentów i przysłuży się do właściwego wykorzystania potencjału służby zdrowia – podkreśla profesor Aldona Kowalska.

 

 

 

Aktualności
Udostępnij